weszła powoli, trzymając towarzysza na rękach...
-troszke ponure miejsce wybrałam na wybieranie ci imienia młody ....-mrókneła do stworzenia. Usiadła na jakieś starej ławce i położyła go na kolanach.
-to może flame ...co o tym myśliś -powiedziała a smok mrókną niechętnie
-to co powiesz na infer ...nie, nie ...to nie -powiedziała nie widząc reakcji. Nagle przed jej oczami przeszli ludzie, ludzie łowcy z łukami i kuszami... tak stoją żeby ich zabić i mścić sie za swój gatunek... nie niemożesz. Pomyliłaś drogi i teraz jesteś w ch mieście a nie elfów czy kotałaków... Kiedy młody zobaczył moje zamyślenie a w tym nienawiść, zamienił sie z czarnych wegielków na wczesne ognisko i rozjaśnił całą ławke.