Na szczęście skała zasłoniła pierwszy atak, jednak roztrzaskała się pod uderzeniem ogona. Jednakże poczuła, że po jej boku spływa stróżka krwi. Szlak. Kolejny atak powalił ją na ziemię. A że wylądowała na krawędzi skała, zaraz przy wodzie to czemu by nie skorzystać z okazji? Utworzyła z wody kulę, po czym cisnęła ją w łeb smoka. Słona woda dostała się do oczu, oraz do poranionego grzbietu, a ona sama korzystając z tej okazji ponownie zaszła i zaatakowała smoka od tyłu. Przecięła ścięgno na drugiej, tylnej nodze smoka. A więc zabawa się kończyła. Smok miał sprawne tylko dwie przednie łapy, tylne były mocno poranione, uniemożliwiało to wszelkie odskoki, gwałtownie ruchy, czy inne. Sheere postanowiła już to zakończyć. Smok może w każdej chwili zacząć zionąć ogniem, a to byłby jej koniec. Dziewczyna znalazła się idealnie pod ogonem smoka, od którego oberwała. Kolejne machnięcie kosą, a z ogona trysnęła krew, odcięła końcówkę ogona. Zeskoczyła ze skał, a Blizzard, który ukrył się na czas walki niezgrabnie wleciał jej na ramię. Wycofała się z tych terenów zostawiając smoka, by się wykrwawił. Ha! Z tej walki była zadowolona, mimo, iż sama poniosła rany, na nodze i boku. Jednakże smok miał większy problem. Nie poleci, ani nie zeskoczy ze skał, z tymi łapami.