Szła szybko, by jak najdalej oddalić się od plaży. Rana na boku szczypała i lekko ją irytowała. Blizz rozglądał się wokoło, po czym zeskoczył z jej ramienia wprost na śnieg. Sheere zatrzymała się pod jednym z drzew, oparła o nie kosę, którą wciąż miała w rękach, a ona zniknęła, by pojawić się, gdy znów będzie potrzebna. Dziewczyna zastanawiała się co teraz robić. Chciała wyszkolić Blizzarda, by mógł się bronić, walczyć, jednakże tamta, którą tej nocy niemal zabiła jest nauczyciele, więc jej w tym nie pomoże, a ona sama swego smoka nie wyszkoli. Chociaż... Czy był lepszy nauczyciel od najprawdziwszego smoka? Oczywiście, że nie. Musiała udać się w miejsce, gdzie żyły smoki, po czym się z nimi dogadać. Kto wie, czy nie uda jej się czegoś wskórać? Podniosła bestię ze śniegu i ruszyła w stronę smoczych siedzib.
