mocno sie zaniepokoiła
przecie wy sie chyba nie zjadacie ... czyli musiałam go zgubić ...nie nie nie -rozmyślała i już miała być na pustyni lecz zza drzewa wystawał koniuszek ogona żarzącego sie jak rozgrzany węgiel
-mały choć tu, niebuj sie -lecz on krył sie dalej. Ryuk wstała i podeszła do malca. Wyglądał na lekko wygłodzonego, zaniedbanego i przestraszonego. Tak, z jego oczu możne było bardzo łatwo zauważyć strach.
-mały ...co ci sie stało? Wyglądasz bardzo marnie! -wykrzykneła. Wyciągneła z kieszeni kawałek mięsa i podała biedakowi a on szybko złapał w zęby i połkną w całości
-heh ...słodki jesteś - a jego oczy zabłysneły - wiesz ty co... wezme cie, pod opieke oczywiście - zaśmiała sie cicho i wzieła młodego na ręce i wyszła zostawiając troche jedzenia reszcie