Dragoria
Tereny Wspólne => Ocean => Wątek zaczęty przez: Evora w Grudzień 29, 2013, 21:24:12
-
(http://imagizer.imageshack.us/v2/640x480q90/27/ml5y.jpg) (https://imageshack.com/i/0rml5yj)
Miejsce gdzie rzeka wpada do morza. Polodowcowa skalna plaża otaczająca zatokę tworzy znakomite miejsce do rozwoju roślin, między innymi rośnie tu wiele drzew Artonivo i rzadko spotykane krzaki Navo.
-
Weszła. Przechadzała się skalistym brzegiem rzeki, aż doszła do morza, gdzie ta wpadała morza. Stłumiła znużone ziewnięcie. Od jakiegoś czasu nikogo nie spotykała, czyżby wszyscy uciekali przed jej potęgą? Prawdopodobnie. Oparła się o skałę i patrzyła na fale rozbijające się rytmicznie o skały.
-
Powoli pojawił się, na kamiennej drodze. Czarny rumak zarżał cicho i jego oczy zaczerwieniły się bardziej. Demon pokręcił głową, po czym zszedł z konia. Pochylił się on i zajął poprawianiem obluzowanej zbroi rumaka. Będąc tal pochylonym stawał się łatwym celem. Zbyt łatwym by o tym sam nie wiedział.
-
Usłyszała stukot końskich kopyt na kamiennej drodze. Wyjrzała zza skały i zobaczyła karego ogiera, z czerwonymi oczami. Oceniła szybko sytuację. Prawdopodobnie byli to jacyś wędrowcy, którzy zbłądzili, takich zawsze jest pełno. Niby wyglądali nieco inaczej niż inni, wyróżniali się, aczkolwiek nie zwróciła na to uwagi. W tej krainie żyły jakieś zmiennokształtne istoty, smocze dzikusy i inne "mutanty". Po chwili straciła zainteresowanie dziwnym jeźdzcem i jego koniem.
-
------------------------------------
Smocze dzikusy?
-
--------------
Tak, aczkolwiek to są tylko przemyślenia mojej postaci, więc nie bierz tego do siebie ; )
-
Ale czy ja mówie że nie lubie dzikusów?
-
Wyszła.
-
------------------------------
jeszcze ty mi przyjdź na sale!? Już nie wyrabiam
-
--------------
Proszę bardzo.
-
Weszłam...nie byłam pewna,czy mogę czuć się bezpiecznie,więc na wszelki wypadek byłam ostrożniejsza niż normalnie...
-
Ponownie powróciła nad ocean, może dlatego, iż po prostu lubiła to miejsce? Któż to wie. Była sama, Blizz został w jaskini, Spirit poleciał na łowy. Nic się tu nie zmieniło, prócz tego, iż ktoś tu był. Postać wyglądała na lekko zdenerwowaną. Widziała ją od tyłu, tak też podeszła. Usiadła na skale, zielone oczy wbiła w nieznajomą.
- Witaj.
-
---------------------------
a mnie to tak nie powitałaś?!
-
Zaskoczona,odruchowo wyciągnęłam sztylet. i przyjęłam pozycję obronną,gotowa do ucieczki.
-Kim jesteś i czego ode mnie chcesz?
-
Z rozbawieniem spojrzała na sztylet. Tylko się przywitała, a powitał ją taki atak paniki. Czyżby nieznajoma miała coś na sumieniu? Możliwe, aczkolwiek nie wykluczała możliwości, iż obca po prostu była ostrożna.
- Obawiasz się czegoś? Tylko się przywitałam, a tu taka wrogość... Niczego nie chcę.
-
-Życie nauczyło mnie nikomu nie ufać.-powiedziałam,nie zmieniając pozycji.Patrzyłam na ruch i zachowanie nieznajomej.
-
- Uspokój się już trochę, przecież Cię nie zjem. - Mruknęła, lekko znużona. No bo naprawdę, była to już lekka przesada.
-
Spojrzałam na nią niepewnie,po czym powoli,ale wciąż z ostrożnością,schowałam sztylet...nie wiedziałam,czego mogę się spodziewać.
-Nathaira.-przedstawiłam się.
-A ty?
-
*No i nareszcie do czegoś doszliśmy* pomyślała, gdy Nathaira schowała sztylet.
- Sheere. - Odpowiedziała krótko.
-
Obserwowałam ją,wciąż niepewnie się czując.
-
Jak widać jej towarzyszka nie była zbyt ciekawą osobistością, przejawiała tylko zaniepokojenie. Z kimś takim nie sposób się dogadać. Ponownie zaczęła snuć plany o przyszłości.
-
-S..skąd jesteś?-spytałam w końcu.
-
Pytanie ją zaskoczyło.
- Z czarnej otchłani. - Odpowiedziała po chwili.
-
-F..fajnie...-odwróciłam wzrok.
-
I znów zapadła chwila milczenia. Uch.
- A ty? - zapytała bardziej z 'grzeczności' niż ciekawości.
-
------------------------
no ja to musze powiedzieć iż to bardzo porywająca rozmowa
-
-Z bardzo daleka....choć nawet nie wiem,czy to miejsce jeszcze istnieje...-westchnęłam.
-
- A cóż to stało się z Twoją krainą, że miałaby nie istnieć?
-----------
Wyjdź.
-
-Liczne wojny,złodzieje,zabójcy...Ale to było wieki temu. Naprawdę nie wiem,czy to miasto jeszcze jest,a jak jest,to pewnie ma teraz inna nazwę.
-
- A, no tak. Cóż, bywa.
-
Uśmiechnęłam się lekko,choć spod chusty nie było tego widać. Pomimo tego,można było zauważyć uśmiech w moich oczach.
-
Odwzajemniła uśmiech, po czym podniosła się.
- Hm... Pójdę już. - Powiedziała i wyszła.
-
-Pa.-mruknęłam za nią...
-
Wyszłam.