Dragoria
		Dzikie Ziemie => Stepy Sacylli => Wątek zaczęty przez: Evora w Grudzień 29, 2013, 23:02:47
		
			
			- 
				(http://imagizer.imageshack.us/v2/640x480q90/440/pogv.jpg) (https://imageshack.com/i/c8pogvj)
 Ogromna polana. Przechadzając się po niej trzeba uważać by nie wejść w jakąś kałużę.
- 
				Wszedł i jakąś tak przemierzał te mokre pola, aż dotarł do drzewa o które się oparł i obserwował otoczenie.
			
- 
				Gdy wyszłam z sali zdobywania towarzysza po dość długiej wędrówce doszłam do rozległego i... mokrego terenu. Amichi skakała za mną radośnie, ale zarazem starannie unikając wody. Też starałam nie wdepnąć w kałuże, ale na niewiele się to zdało. 
			
- 
				Rozglądałam się dokoła, gdy nagle zobaczyłam pod drzewem jakąś postać. Zamieniłam się w lwa i ukryłam w trawie. Amichi też zrozumiała, że musimy się ukrywać i przestała skakać. Delikatnie rozsunęłam łapą trawę i obserwowałam postać.
			
- 
				Był wampirem, słuch go nigdy nie zawodził, a i również miał daleki zasięg, tak więc kroki.., czyjeś człapanie po podmokłym terenie nie uniknęło jego uwagi. Tak jakby nigdy nic spojrzał wprost w stronę lwa.
			
- 
				Bardzo ostrożnie weszłam...trochę nerwowo rozglądałam się,wiedząc,że tutaj ktoś jest.Pomimo mojej nieufności,Roho była spokojna,siedząc w moich rękach.
			
- 
				Zaczęłam węszyć. Amichi naśladowała każdy mój ruch jednak była prawie niedostrzegalna. Nie wyczułam zagrożenia w chłopaku i zamieniając się w dziewczynę poszłam dalej.
			
- 
				Lew zmienił się w dziewczynę, kolejna się zjawiła... *Na serio wszyscy tak lubią spacerki po mokrych polach?* przeleciało mu po głowie. Westchnął i usiadł po drzewem na wyjątkowo suchym miejscu.
			
- 
				Idąc dalej trzymałam dłoń na rękojeści szabli. 
 - Amichi... Chodź no tutaj - szepnęłam do zwierzaka, a ona wskoczyła mi na ramię - Widzę, że każdy lubi tu tysiące kałuż - uśmiechnęłam się pokazując Amichi kolejną dziewczynę.
- 
				-Nie tyle lubi co trafia przez przypadek w takie miejsca - mruknął słysząc dziewczynę, może i była daleko ale w zasięgu jego słuchu.
			
- 
				Nagle Amichi zeskoczyła z mojego ramienia i popchnęła prosto do kałuży.
 - Ej! Młoda - zaśmiałam się i wepchnęłam ją do wody. Smoczyca prychnęła, ale zaraz wskoczyła na mnie i tak zaczęła się zabawa. Tarzałyśmy się po ziemi śmiejąc na całe pole. to słodkie i małe stworzenie Chyba nawet lubiło wodę, bo właziło w nią specjalnie i chlapało na mnie. Po kilku minutach jednak wstałam i potarmosiłam ją po łebku mówiąc:
 - Wystarczy... Chodźmy już... - Amichi uśmiechnęła się jak mogła. Niedawno zaczęłyśmy razem podróżować, a już doskonale się rozumiałyśmy.
- 
				Przypatrywałam się uważnie wszystkim tu obecnym...Roho,pomimo swojej wielkości,bez problemu zmieściła się do mojego rękawa...przecież jest duchem,tak jak ja. Zaczęłam ostrożnie spacerować...
			
- 
				A więc poszłyśmy dalej.
			
- 
				Roho zaczęła mnie łaskotać,więc zaśmiałam się cicho.
			
- 
				Ziewnął i wyszedł.