Dragoria
Tereny Wspólne => Akademia => Wątek zaczęty przez: Ryuk w Grudzień 22, 2013, 23:09:04
-
Oto to na co wszyscy czekali ... Sala Zdobywania Towarzysza !!!
Przechodząc przez te skały czuć delikatne powonienie wszystkich możliwych zwierząt. Teren wygląda jak bajeczno-błękitny las. Jednak nie zastanawiaj się zbyt długo bo pogrążysz się w rozmyśleniach a wtedy zarośla zamienią się w czarne cegły i ułożą na kształt tunelu ....wiecznego tunelu. Tylko się nie przestrasz bo znajdziesz się na pustyni. Żadnej wody, pożywienia, żadnego życia. Trochę to może denerwować lecz wtedy będziesz na lawie. Wżącej, czerwonej i płynnej lawie. Tylko niczego się nie bój, chyba nie chcesz się znaleźć na lodowej pustyni.
początkowo, bez emocji
(http://2.bp.blogspot.com/-4rTrWiwWSZw/UF4yGTnZFfI/AAAAAAAAAdM/y_YlvUJv0GA/s400/214e0f0d81c4eea6.jpg)
za długo sie nad czymś zastanawiasz, próbujesz coś ukryć itp.
(http://1.bp.blogspot.com/__Ol2sHr5PDQ/TJh46WElveI/AAAAAAAAEd0/X_UCnD5OgfQ/s1600/01.jpg)
kiedy sie przestraszysz, przypomnisz sobie coś strasznego itp.
(http://3.bp.blogspot.com/-T3AtDqekJlA/UXmV2CWeiII/AAAAAAAANmw/VNXcInmvpOw/s400/desert_28.jpg)
kiedy sie zdenerwujesz, zezłościsz itp.
(http://images.nationalgeographic.com/wpf/media-live/photos/000/014/cache/ertale-lava-peter_1403_600x450.jpg)
Kiedy popadniesz w rozpacz, straszny żal
(http://psc.apl.washington.edu/HLD/CBL/Teacher/Webcode/020904.ice_desert.jpg)
UWAGA
Jeżeli na terenie sali nr.3 jest ktoś i sala uznajmy jest lawowa, a ty wejdziesz w tym samym czasie, to chociaż jesteś normalny to znajdujesz się na sali lawa. Kuma?
-
weszła do niebieskiego lasu wyszukując swojej pierwszej ufiary albo uczennicy ...co pierwsze przyjdzie. Schowała sie za jednym z drzew poczym zaczeła sie rozglądać
-
Gdy przeszła przez bramę początkowo zmrużyła oczy. Przyszła tu z ciemności, a to miejsce było tak oświetlone, że dosłownie oślepiało. Gdy jej oczy 'przyzwyczaiły' się do ostrego światła rozejrzała się. Miejsce zachwycało, jednak nie wzbudzało jakiś niesamowitych emocji. Albo to ona po prostu była na wszystko obojętna? Podeszła do dużego drzewa, wdrapała się na nie i usiadła na jednej z grubych gałęzi. Sama nie wiedziała, po co to robiła.
-
powoli wyszła zza drzewa to chyba uczennica - pomyślała
-Witam cie na uczelni .-Powiedziała przyjaźnie- masz jakiś cel czy poprostu tu przyszłaś?
-
Popatrzyła w lekkim zdziwieniu, z dołu na obcą. Uniosła brwi, gdy usłyszała słowo 'uczelnia'. To miejsce nie przypominało uczelni.
- Po prostu tu przyszłam. - odpowiedziała po chwili.
-
-aha ...to to jest uczelnia a ty weszłaś na dział w którym zdobywasz toważysza ...co bardziej cie zdziwi ...Może -mrukneła- to ja jestem tu nauczycielką ! -powiedziała radośnie i podeszła do drzewa
-
- Och. - mruknęła, nadal mało co rozumiejąc. Towarzysze? Kotki, pieski, czy coś innego?
- A co masz na myśli mówiąc 'towarzysze'? - zapytała ostrożnie.
-
wybuchła śmiechem
-k..kotki?! .hahahaha ...zabawna jesteś -zaśmiała sie - tutaj zdobywasz stworzenie które będzie ci wierne do końca swojego życia... wystarczy że będziesz sie nim opiekować ...
-
- A jakieś szczegóły? - była już lekko znużona. Kotki, pieski, myszki, szczurki, żółwiki. Niczego innego się nie spodziewała, jednakowoż miała nadzieję, iż okaże się, że Ci towarzysze to jakieś kotołaki, wyverny, bądź może prawdziwe smoki.
-------------------
Ty czytasz w myślach? xD'.
-
-niestety niemoge ci zaprezentować mojego stworzenia ...ja jeszcze niemam -troszke sie zarumieniła -ale zobacz -zapukała kilka razy w zimie, nastała chwila ciszy i wtedy zza jej pleców wybiegło z 5 stworzeń. Killka miało futro inne łuski, jedne zielone inne niebieskie itp.
-słodkie co nie? -powiedziała siadając pomiędzy potworkami
-
Przez kilka sekund patrzyła w pełnym zdumieniu na stworzonka. Zeskoczyła zręcznie na ziemię, lekko na nią spadając, po czym podeszła do zwierzątek i każdemu uważnie się przyjrzała. Jednak jej uwagę przykuło małe, białe, jakby lodowe pisklę. Podeszła do malca, przykucnęła przy nim i pogłaskała go po łebku. Jego łuski były w dotyku zimne.
- I zapewne, jeśli chciałabym jakiegoś ze sobą zabrać, będziesz żądać zapłaty, czy wymyślisz inny, ciekawszy sposób? - zadała pytanie, nie patrząc na towarzyszkę, całą uwagę poświęcała smoczątku.
-
-zapłate powiadasz ...taa... tylko że w zasadach i redulaminie nipisze nic ...zupełnie NIC o zapłacie... za pierwszegostworka nic niepłacisz. -powiedziała i spojżała na jej zachowanie. Zrobiła nieprzyjemną mine i nagle całe otoczenie zamieniło sie w starry tunel.
-No super...
-
- Dlaczego sądzisz, iż czytałam jakiekolwiek regulaminy, jeśli nawet nie wiedziałam, co to za miejsce? - w jej głosie pobrzmiewała nutka kpiny. Smok pisnął cichutko, jak gdyby z zadowolenia, gdy go głaskała. Po chwili zwinłą sie w kłębek i zasnął.
- A więc?
-
-a więc ...jeżeli sie zgodzisz na krótką rozmowe i zdasz to bedziesz mogła go ze sobą wziąść -powiedziała i spojżała na smoka
-
- A więc zaczynaj. - rzekła i westchnęła. A jednak, wiedziała, iż gdzieś musiał kryć się choćby i najdrobniejszy haczyk.
-
-zatem ...to mój pierwszy raz -staneła - to co uważasz o zwierzętach?
-
Po tym pytaniu nastała chwila ciszy. Sheere miała swe zdanie o zwierzętach, jednak nie miała pojęcia, jak to wszystko przedstawić, by tamta to zrozumiała.
- Sądzę, iż należy im się godne traktowanie, dobroć, a nie pomiatanie nimi, gdyż one nie są gorsze od ludzi, mają przecież swój rozum, emocje.
-
-a jak w jednym słowie nazwierz :miłość, bezpieczeństwo, radość, przyjaźń ...może dom jeszcze ? -obruciła sie i zaczełą chodzić w kółko
-
- Opieka? Przyjaźń? - mruknęła. W jednym słowie było trudniej. Widząc, iż smok śpi wstała i oparła się o jakąś skałę, patrzyła w jakiś martwy punkt przed sobą.
-
-jak tak ciebie widze to ty go chyba naprawde chcesz ... ostatnie pytanie ... Będziesz sie nim opiekować, dbać o niego, bawić sie z nim, karmić go, przynosić tu kiedy zachoruje i czy będziesz szczęćliwa kiedy cie przyniesie wpół martwą mysz jako prezent? ...Czy będziesz szcięśliwa -mówiła i podchodziła coraz bliżej ż wreszcie prawie szepczała jej do ucha
-
- Raczej nie mam innego wyjścia, jeśli bym go chciała - odsunęła się trochę od dziewczyny z dziwnym uśmiechem na twarzy.
-
-no ale gdybyś niemusiała -powiedziała "troszke sie przejełaś..."-pomyślała
-
- To i tak bym się nim zajmowała - wzruszyła ramionami, mówiąc te słowa.
-
-dużo w tobie obojętności ...ale skoro tak ładnie powiedziałaś o zwierzętach to wierze ,że on będzie u ciebie szczęśliwy...-powiedziała podeszła do smoka, wzieła go na ręce i podała jej
-a tak wogóle to jak masz na imie? ...jak mi powiesz imie to ja ci powiem wszystko o nim ...(i pokaże jego wygląd)
-
Nic nie odpowiedziała na wzmiankę o obojętności. Jaka była, taka była. Wzięła malucha w ręce.
- Sheere. - padła krótka odpowiedź.
-----------
Ten, ten! 8D
http://fc08.deviantart.net/fs70/i/2011/313/9/e/vegsundvaag_by_akeiron-d4fn92e.jpg
-
-dobrze ...zatem to jest Smok gatunku Linorm w białej lodowej odmianie. Tyle czasu ile go howaliśmi nauczył sie ataku który zamraża ofiare i potrafi ziać zimnym powietrzem, bardzo zimnym... Puki co jest jeszcze troche młody ale później chyba jeszcze wyrośnie... Mam nadzieje że go polubisz ...jest naprawde przyjacielski ...teraz zostało ci go nazwać
http://www.aywas-wiki.com/images/4/40/Linorm_snowangel.png
(http://www.aywas-wiki.com/images/4/40/Linorm_snowangel.png)
---------------------
to są mali towarzysze a nie latający mordercy
-
- Czyli po prostu zieję lodem. - skomentowała. Pozostawała jej jeszcze kwestia imienia, jednak to zostawiła na później. Wolała, by ta decyzja była przemyślana.
----------
Ha! Ten nawet lepszy. Ma kolce na grzbiecie, nie widać mu ogona, oraz ma lodowe łuski <3. Tylko nie ma tych kolców na skrzydła, ale to się przeżyję.
-
-ale niemyśl że skoro jest lodem to niema uczuć... jest pełny radości i będzie ci bardzo wierny
-------------
teras daj sobie jego wygląd do podpisu napisz jego gatunek imie i git
-
- Wiem. - Spojrzała na smoka, jeszcze raz rozejrzała się, po czym powoli skierowała się do wyjścia, by opuścić to miejsce. Miała to co chciała. Skinęła tylko głową dziewczynie i odeszła, ze smokiem w ramionach. Na jej twarzy pojawił się triumfalny uśmiech. Już widziała przyszłość tego smoka.
--------------
Wiem, teraz będę się zastanawiać godzinami nad imieniem c8
-
odrazu lepiej - pomyślała i pomachała młodym
---------------
tłumacz, łacina
-
stanęła uśmiechnęła się, dobrze zrobiła pierwsze zadanie WARTO sie uśmiechnąć. Nagle znalazła sie pośród lazurowego lasu. Puknęła w korę starego drzewa i w tej samej chwili przednią stał orszak małych stworzeń wielkości wilczurów. Kucnęła i pogłaskała jednego ze stworzeń po łebku
-Wszystkie jesteście takie śliczne! -wykrzyknęła i rzuciła sie na chmarę maluchów bawiąc sie z nimi
-ej ...coś was brakuje -stworzenia nieprzejeły sie tym stwierdzeniem i dalej skakały na opiekunke
-
mocno sie zaniepokoiła
przecie wy sie chyba nie zjadacie ... czyli musiałam go zgubić ...nie nie nie -rozmyślała i już miała być na pustyni lecz zza drzewa wystawał koniuszek ogona żarzącego sie jak rozgrzany węgiel
-mały choć tu, niebuj sie -lecz on krył sie dalej. Ryuk wstała i podeszła do malca. Wyglądał na lekko wygłodzonego, zaniedbanego i przestraszonego. Tak, z jego oczu możne było bardzo łatwo zauważyć strach.
-mały ...co ci sie stało? Wyglądasz bardzo marnie! -wykrzykneła. Wyciągneła z kieszeni kawałek mięsa i podała biedakowi a on szybko złapał w zęby i połkną w całości
-heh ...słodki jesteś - a jego oczy zabłysneły - wiesz ty co... wezme cie, pod opieke oczywiście - zaśmiała sie cicho i wzieła młodego na ręce i wyszła zostawiając troche jedzenia reszcie
-
Dziewczyna znalazła się w dość dziwnym lesie. Nie wiedząc co ma zrobić weszła na jedno z drzew.
--------
Trochę se poczekam co nie?
-
-----------------------
ooo taak ...
-
Drzewo znikło, a dziewczyna walnęła w twardą ziemię.
----------------
Hehe...
-
-Kurde...-mruknęła. Nagle las przemienił się w długi korytarz. Super...-pomyślała i podniosła się z ziemi.
-
Dziewczyna niepewnym krokiem szła wzdłuż marmurowych ścian. Korytarz zdawał się nie mieć końca. Dudnienie skórzanych butów odbijało się echem po korytarzu.
Szła tak przez kilka godzin. W końcu znużona przysiadła pod jakąś rzeźbą. Nie chcąc się narażać na jakiekolwiek problemy szybko zmieniła kolor włosów na ciemno brązowe. Z kieszeni płaszcza wyjęła czarną wstążkę i spięła długie włosy w kucyk.
Dziewczyna rozglądnęła się po raz setny, po czym rozluźniła mięśnie i oparła się o zimną ścianę.
-
Przeszłam przez kolejne drzwi. Kolejne, które uznałam za stosowne. Znalazłam się w tajemniczym lesie. Zaś las! Ten był jednak niebieski.
-
----------------------
Uwaga dodałam krótką informacje... prosze o przeczytanie
-
Rozejrzałam się.
-
Ruszyłam przed siebie. Las, niebieski las, dziwny niebieski las, bardzo dziwny niebieski las... Ale co dalej?
-
nagle pojawiła się na jednym z drzew, niebieskim
-ktoś tu jest w tunelu ...heh -pogłaskała Delgado siedzącego jej na ramieniu. Zaklaskała w ręce a na oczach wszystkich tu obecnych pojawił się tunel. Wyczuła że jest na czymś innym... ona ukrywała się na czubku rzeźby
-Serio? SERIO?! -wyszeptała do siebie
-
Nagle las zamienił się w tunel. Wydawałoby się, że nieskończony. A może właśnie taki był?
-
Ciekawe ile ich jest ...-pomyślała, zdjęła Delgado z pleców i wysłała na zwiady. On zszedł z posągu i bezszelestnie staną na następnej figurze na zakręcie. Podniósł dwie łapki co było symbolem, iż jest ich dwie ...no i co teraz?
-
Nagle usłyszała kroki. Może zacznę się drzeć? Byłoby ciekawiej-pomyślała znużona.
-
Rozejrzałam się. Popatrzyłam na olbrzymie figury... całkiem spore.
-
cicho wyjęła z kieszeni jakiś kamień, i rzuciła nim w tunel ...może jedna i druga tam pobiegnie? Niewiadomo
-
Usłyszałam dźwięk zrzucanego przedmiotu. Obróciłam się, szukając źródła dźwięku. Kilkanaście metrów przede mną był niewielki kamień. Wzruszyłam ramionami i poszłam dalej.
-
nagle Delgado zamarł, rozejrzał się dookoła i po cichu podszedł do mnie, wymruczał coś a ja coś z tego zrozumiałam
-no ciekawe... -mruknęłam
-
Po chwili namysłu wyszeptałam coś Stworzeniu do ucha a on rykną na cały głos próbując udawać jakiegoś potwora. Taki mały sprawdzian, nie wiem czego ale jest...
-
Usłyszałam ryk. Piękny, dostojny ryk... Musiało to być cudne stworzenie.
-
Delikatnie wystawiłam rękę przed siebie a na niej pojawiały się kolejne formy, jednym z palcy drugiej ręki przekręcałam kolejne możliwości.
Byk nie.. Minotaur nieee... Smok nieee... o to jest dobre-myślałam. Zacisnęłam rękę w pięść a zza zakrętu wyleciały drgania, coś obijało się o ściany...
-
Zza zakrętu wybiegły jakieś dziwne formy... Co to było? Zastanawiałam sie.
-
Usłyszałam jak jego gon obija sie o siany w przejściu. Dobrze jest. Zza zakrętu wypełz wąż, ale nie malutka kobra tylko pyton wielkości dorosłego słonia, zasyczał i się zatrzemał patrząc niebezpiecznie na dziewczyne
(http://fc03.deviantart.net/fs70/f/2011/049/d/c/dca9878946489f4d8d31aecced5b38f2-d2zbuzg.jpg)
-
- Wow... - mruknęłam. I co tu zrobić? Nie mogę zabić takiego stworzenia! W takim razie co ja mogę? Dać się zjeść? No bez przesady. Chyba jednak mój byt nie jest aż tak błahy, żeby go oddać.
-
Wąż powoli się pochylił jakby chciał zaatakować ale nic nie robił, czekał na ruch dziewczyny
------------------------
Evora siedzi zwinięta w kącie...
-
----------------------------
Nie może zostać jedna ...najlepiej Astrix? No prosze, a ty sheere idź się zapoznać ze "szkockim wężem"
-
Weszła i zaczęła iść tunelem. Ciekawe, czy spotka tu tą smoczą zarazę. Dawno jej nie widziała... I gdy tak szła usłyszała syk węża, a potem jakąś inną dziewczynę (kolejna? Toż to plaga jakaś już jest.) Przelotnie spojrzała na dużego gada i poszła dalej.
-
Gadzina spojrzał na nową odwiedzającą, nie syczał, czekał aż coś się stanie z celem, lepiej skończyć to co się zaczęło niż zaczynać nowe.
Zauważyłam na Sheere, cicho siedziałam na figurze i patrzyłam jak się potoczy akcje potworka i rycerzyka
-
Zignorowała węża, przeszła obok niego i zatrzymała się przed Ryu.
- Witaj, gadzino. Cóż to, już nigdzie nie chodzisz, tylko siedzisz w tej swojej akademii? I zabawiasz się w jakieś gumowe wężyki, które nasyłasz na innych?
-
-Witam cię Dziewczynko, tak to się składa iż ostatnio trenowałam tę oto kobietę na rycerza a teraz się bawię, a tak na marginesie to ja węża tylko wezwałam nie nasłałam -powiedziała nawet nie patrząc na nią tylko szukając wygodnej pozycji
-
- Pewnie - odpowiedziała sarkastycznie. Takie zachowanie jest jedynie oznaką słabości. Ukrywanie uczuć, granie bohatera, w środku dusza trzęsie się ze zdenerwowania, strachu.
- Masz bardzo ładne, zgniłe... drzewo, w którym mieszkasz. Niestety jest... było ono trochę niestałe i łamliwe.
-
-och jaka szkoda, no jakby mi drzew nie brakowało -powiedziała udając strach
-
- No niestety, całe spiżarnie, sypialnie i wszystkie smoki, które były w okolicy niestety tego nie przetrwały. - Rzekła, patrząc z politowaniem i udawanym smutkiem na żałosną smoczą larwę, jednocześnie już myśląc, ile stworzeń zabije, gdy znów skusi ją by udać się w krainy smoków.
-
-zatem, po pierwsze to spiżarnie miałam puste, po drugie spałam na gałęzi, po trzecie, nie znałam żadnego z tych smoków a jedyny jaki mnie kojarzy to Tyranka.... i cóż można tu stracić? -wymieniałam na palcach
-
Przysłuchiwałam się rozmowie. Odwróciłam się w tamtą stronę, kontem oka przyglądając się gadowi. Potem się odwróciłam i wyciągnęłam rękę powoli przed siebie. Dotknęłam lekko jego łusek, a on stał spokojnie, jakby szczęśliwy. Strach mnie opuścił.
-
Odwróciłam się w stronę Astrix
-Wnioski? -zapytałam dziewczyny kiedy wąż się nachylił ocierając głową o ramie wojowniczki
-
Akurat. Kocha zwierzęta, a jednocześnie nie przejmuję się ich śmiercią? Coś się tutaj nie zgadzało.
Z politowaniem pokręciła głową, odwróciła się i odeszła. Jej wzrok na chwilę zatrzymał się na nieznajomej 'kobiecie wojowniczce'. Cóż, kiedyś ją zapewne spotka, a wtedy nieuniknionym starciem było to, iż dojdzie do walki, jeśli tamta jest pokroju gadziny.
Wyszła.
-
-Naaareszcieeeee...-mruknęła -to droga Astrix, jakie masz z tego wnioski? -zeskoczyła z drzewa i stanęła obok "bestii"
-
- Że nie ważne jak strasznie wyglądają zwierzęta, czasem są bardzo łagodne. I przyjazne - uśmiechnęłam się spoglądając na węża.
-
-świetnie! Lubisz węże? -zapytałam wyciągając kawałek mięsa z kieszeni
-
- Jasne - potwierdziłam nadal głaszcząc gada.
-
-to masz -powiedziała podając ręke z kawałkiem mięsa- chyba wiesz co zrobić?
-
- Chyba tak... - wyciągnęłam rękę z mięsem. Wąż nachylił się lekko i chwycił ufnie kawał mięsa. Drugą ręką nadal pieściłam gada. Zdobyłam jego zaufanie. Może nie całkiem ale jednak była pomiędzy nami nić porozumienia.
-
-a tego jaszczura już chyba znasz -uklękła i puknęła ręką w ziemie. W tym momencie na jej ramie wskoczył mały potworek (Delgado)a dziewczyna stanęła na równe nogi
-
- Chyba znam - odparłam ironicznie patrząc na dość świeżą ranę na nodze.
-
-coś się stało? -zapytałam troskliwie
-
- Użarł mnie ostatnio. A co?
-
-Delgado? No tak! -przypomniała sobie -no cóż, przeproś panią! -wyjrzyknęła na jeszczurke i wyciągnęła przed siebie, a on nie chętnie wyciągną łape na zgode
-
potrząsnęłam łapą gada.
-
-no to już dobrze -powiedziałam radośnie -to mówisz że lubisz jaszczurki i węże ...a co z ptakami i innymi? - dodała a Delgado wrucił na ramie
-
- Ptaki i inne jak najbardziej lubię - odparłam.
-
-a ogień, woda ziemia i tak dalej? -zapytałam oglądając się do okoła
-
- Wolę ogień... - przypomniałam mi się zbroja pełna popiołu, gdy obudziłam się w lesie... Wrr! Aż się wzdrygnęłam.
-
-To coś jak ja! - powiedziała radośnie -zaczekaj... -mruknęła do siebie i cichutko zaklaskała. Od jej stóp aż po brzegi komnat wszystko zamieniło się w świeżą masę wulkaniczną a pod stopami tu obecnych, lawa zastygała i odnawiała się kiedy odeszli... -I co?! -odwróciła się i uśmiechnęła a Delgado radośnie zeskoczył z jej ramienia aby się pobawić w chowaneg
-
- Nieźle - chłonęłam ciepło z ognia. Uwielbiałam ciepło.
-
-ciesze się że ci się podoba -powiedziała próbując znaleźć Delgado, a właściwie udając że go nie widzi
-
- Uwielbiam wszystko co ciepłe. Nie cierpię zimna - przyznałam - Bo co jest fajnego w zimie i zimnie?
-
-we wszystkim jest piękno -powiedziała i nachyliła się aby złapać Delgado za ogon
-
- Jakieś szczególne, do którego nie każdy potrafi, czy też chce się dostosować - dodałam.
-
-dokładnie -powiedziałam i pociągnęła Delgado w góre -a teraz się rozgrzej -powiedziałam do stworka a on zrobił się czarny z mały jaśniejszymi punktami, rzuciłam go do Astrix jako "rozgrzewacz"
-
Złapałam stworka. Był faktycznie ciepły. Wręcz rozkosznie ciepły.
- Ok.
-
-Więc Astrix, Opowiesz mi coś o sobie? -zapytałam i usiadłam na lawie
-
- to co chcesz wiedzieć? - spytałam - odpowiem na wszelkie pytania.
-
-to na przykład... co robisz kiedy dopada cie nuda? -zapytałam i usiadłam po "turecku"
-
- Nuda? Zazwyczaj wyruszam w nieznane. Badam nowe tereny - wyliczałam - szukam nowych sposobów na zabicie tego złodzieja czasu.
-
-a nie towarzyszy ci samotność? -zapytałam i delikatnie przechyliłam głowe
-
- Czasem tak... No może nie czasem - wyznałam - jestem samotna od czasu... Odkąd sięgam pamięcią.
-
-szkoda... ja nie wiem czy miałam gorzej ...-odmruknęłam
-
Spóściłam lekko oczy. Usiadłam na ziemi.
- Każdy przeżył coś strasznego i nie należy porównywać tego z innymi nieszczęściami - szepnęłam.
-
-jest w tym racja ... -szepnęła -ale niema co o tym rozmyślać -powiedziała radośnie i podniosła głowe
-
- Więc? - też wstałam.
-
-więc trzeba coś zrobić -powiedziała
-
-tylko co? -wymyśliła po chwili - na co masz ochotę?
-
- Czekaj. Możliwości tej krainy są nieskończone, tak?
-
-no są, tylko miewają pewne ograniczenia i zasady-powiedziała -ale zawsze nie ma ich zbyt dużo
-
- Wyścig na Krach skalnych po rzece lawy? - zaproponowałam.
-
zaklaskała a przed dziewczynami powstała rzeka z lawy która no nie koniecznie parzyła
-
- No to start! - krzyknęłam, a nasze kry ruszyły.
-
pochylałam się do przodu i do tylu aby moja kra choć troche przyśpieszyła
-
Starałam ścinać zakręty i skracać trasę, ale nie było to proste.
-
naśladowałam przeciwniczkę ale wcale lepiej mi to nie szło, postanowiła sprawdzić jak to jest gorące. Włożyła jednego palca i szybko odskoczyłam, mimo tego, że prawie się poparzyłam, przegrywam wyścig i zostawiłam Delgado gdzieś na Starcie to zaczęłam się śmiać z własnej glupoty
-
Meta majaczyła się w oddali.
-
powoli dogoniłam dziewczynę i zobaczyłam koniec rzeki... nareszcie
-
Przekroczyłam metę i w rozpędzie runęłam w dół lawospadu.
-
zręcznie zeskoczyła z rzeki i zrozumiała że jest sama, niepewnie zaklaskała a obok niej pojawiła się ten sam dawny wąż który tym razem złapał coś z lawospadu...
-
Ten sam gad, który mnie ostatnio polubił złapał mnie w locie i postawił na górze lawospadu.
-
Powoli ją wciągną i postawił na nogach na ubitej lawie. Uwolnił z uścisku, oddalił się i wrócił spać
-ale mi stracha dałaś!
-
- Tak. Mam we krwi skakanie z wodospadu z lawy - zażartowałam.
-
zaśmiałam się
-a tak właściwie to wiesz co się robi w tej sali? -zapytałam z powagą
-
- Nie - odpowiedziałam - Nie ma podpisów nad drzwiami.
-
-w tej sali zdobywa się towarzysza, takiego własnego... tak jak ja mam Delgado, a Sheere ma ... kogoś tam. Proste -powiedziałam i pokazałem na radosnego Delgado idącego w naszą stronę - i do ciebie już chyba mam pomysł
-
Weszłam trochę niepewnie.Stanęłam gdzieś z boku,bacznie obserwując dwie dziewczyny...
-
-------------------------------
No weżcie się!!!!! Czy nie możecie wyjść, prócz Astrix bo z nią to już kończe(oby)
-
_________
Nie xD
Nie dam ci żyć :P
-
Uśmiechnęłam się. Czyżby oznaczało to koniec samotności?
-
-wiesz że ten sam wąż które cie uratował często znosi stworzenia podobne do siebie, czyli długie. Jedno z tych stworzeń jest odmiany właśnie lawowej, lubi się bawić ale to go wcale nie osłabia, jest takim zabawowym wojownikiem. Kiedy Delgado był mały to się z nim bawił... dobre wspomnienia-powiedziała i uklękła aby pogłaskać małego zziajanego stworka po głowie. Podniosła głowę aby spojrzeć na dziewczynę -czy jesteś gotowa aby być odpowiedzialną za czyjeś życie?
-
- Oczywiście - szepnęłam i powtórzyłam głośniej - Oczywiście! - Czułam szczęście, ale zdawałam sobie sprawę, że jest to wielka odpowiedzialność. głód, samotność, śmierć? Od tego miałam go chronić.
-
-zatem ci wierze! -powiedziałam radośnie i zagwizdałam. Z rzeki lawy powolnie wypełz mały potworek, na widok Delgado od razu się ożywił i z wielką radością skoczył ku nam
-Młoda, to twoja pani....-powiedziałam cicho i przekręciłam głowe stworzenia na Astrix, on delikatnie się uśmiechnął i podszedł pod nogi nowej właścicielki
-z tego co wiem, jest to dziewczyna. Jest z gatunku Shen o odmianie lawowej....a reszte już mówiłam. Jakieś pytania? -uśmiechnęłam się
(http://aywas-wiki.com/images/8/82/Shen_lava.png)
-
- Shen, samiczka, lawa... Spoko. Tylko kwestia żywienia. Co ona jada? -spytałam dla pewności. Pogłaskałam nową towarzyszkę.
-
-zgaduje to co każdy towarzysz,prócz odmian natury, czyli mięso-powiedziałam i wzięłam Delgado na rence, później powoli wstałam i patrzyłam na nowo poznałych.... -no to teraz już żadna z was nie jest sama... i wiesz.... lubię cię Astrix, jako narazie jedyną ludziopodobną -uśmiechnęła się dość szczerze
-
-Rozumiem, że ty możesz mnie nie lubić, i nie oczekuje twojej odpowiedzi, jak chcesz jeszcze jakieś informacje to mów a ja ide się zająć KOLEJNYM chętnym więc...do zobaczenia -powiedziała i odwróciła się do Nathairy
-
- Ok. Tylko zaczekaj jeszcze. Unikać mam wody i zimna, czy ona jest odporna? - spytałam o kolejną rzecz, która przyszła mi do głowy.
-
-no właśnie to jest dość ciekawe -powiedziała i się odwróciła aby zobaczyć Astrix -On jest prawdziwym zwykłym zwierzakiem tylko jej ciało jako obronę wytworzyło ogień i lawę. Może pić wodę jeżeli wejdzie w stan nazywany przeze mnie Węglowy, Delgado! -powiedziała a stworek na jej ramieniu zrobił się cały czarny i zrobiony ja z kamieni -o tym mówię, no zobacz -wyciągnęłam zza paska mały bidon z wodą i polałam nim zwierzaka -i widzisz może pic i jest mokry, a teraz -Delgado rozżarzył się a cała woda wyparowała na kształt jednej zgrabnej chmurki -kuma?
-
- Jak najbardziej.
-
-to tyle pytań?
---------------------------------
jak chceszopisać tak jak ja to się na moim nie wzoruj bo u ciebie najpierw się rozgrzewa brzych a u mnie nie
-
- Raczej tyle.
-
-to jak coś wymyślisz to mnie szukaj lub przyjdź do akademii -powiedziała i ruszyła w strone nieznajomej
-
- Dobrze - ruszyłam w przeciwnym kierunku. Wyszłam z pomieszczenia i pogłaskałam Amichi.
-
-zatem -powiedziała kiedy doszła do dziewczyny, stanęła luzacko i mówiła -po co tu jesteś, kto ty?
-
-Nazywam się Nathaira i...i chciałbym mieć towarzysza.-odpowiedziałam,choć nadal nie byłam pewna czy da się pogodzić mój "zawód" z posiadaniem zwierzaka.
-
-aha... -zaklaskałam a sala znowu była zwykłym tunelem -a masz już wybranego, czy zdajesz się na mua? -powiedziała i oparła się i jedną z figur anioła
-
-Nie znam się na zwierzakach....więc raczej zdam się na ciebie.-odpowiedziałam.
-Jedyne,czego oczekuję od zwierzaka,to spryt i szybkość...a także wierność i miłość. Tego oczekuję również od siebie.
-
-to, że się nie znasz na towarzyszach to rozumiem, ale spryt, szybkość, wierność i miłość to akurat ma każdy zwierz - powiedziała dość nauczająco -aby dopasować ci towarzysza to muszę coś o tobie wiedzieć,żeby móc go dobrze dopasować... -w tym momencie Delgado przeszedł z ramienia na ramie aby przyjrzeć się nowej -no chodzi mi o jakieś zainteresowania, najważniejsze cechy, jakie lubisz zajęcia... i takie tam -mruknęła i ruchem ręki nakłoniła dziewczynę aby poszła za nią a sama ruszyła w tunel
-
Posłusznie poszłam za dziewczyną.
-Lubię...biegać. Dużo biegam. Lubię też walkę wręcz i interesuję się bronią białą.
-
-białą? Chodzi o jej kolor? Czy to może jakaś anielska broń? -zapytała i szłam dalej rozglądając się po różnych ostających małych pokoikach
-
-Nie,chodzi o rodzaj broni. Broń biała to broń wykorzystywana do walki wręcz,na przykład miecz albo nóż.-szłam dalej.
-
-a pazury? -zajrzała do jednej z sal, lecz nic tam nie znalazła bo przeszła dalej
-
-Świetna broń. Łatwa do zamaskowania i skuteczna... Choć naturalnie mają je tylko zwierzęta,ale da się takie zrobić.
-
-Chciałabyś taki pazury? -zapytałam -a skrzydła?
-
-Może i bym chciała...skrzydła też są fajne,dzięki nim można szybko uciec...
-
-a poco uciekać? ...skoro masz pazury i skrzydła to jest atak i ogłuszanie - powiedziała i skręciła do jednej z pustych wielkich sal
-
-Walczę tylko w ostateczności. Dla mnie liczy się dyskrecja i szybkość działania.
-
-a powiedz mi czym się zajmujesz... no ja właśnie tu pracuje a ty? -zapytałam i stanęłam po środku sali
-
-Ja....handluję.-odpowiedziałam. Przecież nie powiem,że jestem złodziejką!
-
-a co sprzedajesz? Masz lekarstwa?
-
-Mam eliksiry uzdrawiające,ale ogólnie handluję czym się da.
-
-Dobrze... A nic ci nie znika, nikt nie daje fałszywych monet, wszystko jest dobrze. Ja to wiem że tam u ludzi to gorzej niż w buszu -zaśmiała się i zdjęła Delgado z ramienia
-
-Nie,raczej nie. Zdarza się,ale wtedy dla oszusta to nie kończy się najlepiej.
-
- No to ja moge mieć lekki problem ale dobra... a co się z nimi dzieje -podniosła ręce ponad głowe
-
-Najczęściej są przeze mnie łapani. A potem to już zależy od toku rozmowy.
-
-To dziwne... wolisz się ukrywać a codziennie stoisz całe dni na targu, ludzi się na ciebie patrzą i jeszcze sama łapiesz złodziei... to się nie trzyma -powiedziała ...a ton chyba sami znajdziecie
-
-Powiem tak: zależy od dnia i sytuacji. A także od miejsca...
-
cicho zaklaskała a w sali zaczęli się pojawiać ludzie
-To dlaczego nosisz te materiały, ludzie się boją takich zamaskowanych -powiedziała kiedy wszyscy ludzie mijający Nathaire patrzyli na nią z niesmakiem lub strachem
-
-Moja religia zakazuje mi pokazywania publicznie twarzy.-skłamałam.
-
-Tylko wiedz... wszystko co się tu zdarzy...w tej Akademii... ja wiem o wszystkim -powiedziała i zniknęła w tłumie -niema co ukrywać...heh -zaśmiała się z siebie
-
Patrzyłam za nią,wcale się nie dziwiąc. A nawet lekko się przestraszyłam. Czy ona mi nie zagraża?
-
-w sumie poco ja tyle mówię? Teraz ty możesz o coś spytać -powiedziała i ludzie się zatrzymali i zmniejszyli a jedynym o normalnym wzroście była dziewczyna stojąca trochę dalej
-
-Nie mam żadnych pytań. No,może oprócz tego,czy jestem wystarczająco dobrym kandydatem na właściciela towarzysza?
-
-Serio? takie możliwości... no cóż ...jak jesteś dobra to towarzysz przy tobie zostanie, a jak nie to go odbieram albo sam ucieknie...właśnie -wyjęła trochę mięsa i pod jej nogi podbiegł Jaszczur i go zjadł - Czyli ty się trzymasz "towarzysza mi daj"?
-
-Nie do końca. Chciałam,abyś mogła sprawdzić,czy zasługuję na zaszczyt posiadania zwierzęcia.
-
Ale uparta... -pomyślała znudzona
-tak, ależ oczywiście, staram się nie dawać towarzysza komuś kto nie zasługuje...ale najpierw staram się wycisnąć jak najwięcej - początek był wymuszonym szczęściem a resztę prawie wyszeptała
-
Westchnęłam.
-W takim razie mogę wyjawić ci całą prawdę o mnie,ale mam też swoje dwa warunki. Po pierwsze-dyskrecja. A po drugie...tylko przyjaciołom pomazuje swoją twarz. A ich nie jest wielu.
_____________
Muszę spadać,papa :-\
-
-No Nareszcie Do Czegoś Doszło -delikatnie się uśmiechnęła - Zatem... po co miałabym komuś opowiadać o tobie a po drugie... to już sama wybierasz
-
-Mogłabyś komuś powiedzieć,bo grzeszę. A to powinno być karane. Z "zawodu" jestem złodziejką.-powiedziałam i powoli zdjęłam kaptur,a potem opuściłam chustę. Zaczęłam rozpinać swoją szatę.
-Ale masz rację. W dzisiejszych czasach mój strój rzuca się w oczy...ale w moich czasach,w moim kraju....to była codzienność i nie chcę o tym zapomnieć.
-
-Ja miałabym komuś mówić...Jaka z tego korzyść dla mnie... tylko straciłabym zaufanie kogoś -powiedziała i zaczęła grzebać w swojej małej sakiewce -jeśli kradniesz na wsiach to twój płaszcz powinien byś blado brązowy, lub coś takiego, postrzępiony i w ogóle taki marny...
-
-Po pierwsze-dbam o niego. A po drugie...jako duch mogę go kontrolować,więc zazwyczaj nic mu się nie dzieje.
-
-Wow... po takiej ciszy to to można uznać za wylewność- uśmiechnęła się - To na razie nie mam pytań, a ty?
-
-Nie,nie mam...
-
-a jak masz wybierać... to wolisz takie ciepło, taką jasność. Czy może osamotnienie okazane w ponurościach? -zapytała a nad głowami pokazało się niebo, po jednej stronie jasne gwiazdy i planety a po drugiej czarne dziury i opustoszałe gwiazdozbiory
-
-Sama nie wiem...ale chyba jednak wolę żyć w świetle,choć mój "zawód" nie zawsze mi na to pozwala...-stwierdziłam.W sumie nigdy się nad tym nie zastanawiałam...ale zawsze chciałam mieć przyjaciół.
-
-widzę, że jak komusz zaufasz to nie masz aż takich kłopotów z zaprzyjaźnianiem się -na chwilę zamarła - wiesz?... już chyba wiem
-
Uśmiechnęłam się.
-Tak?Co wiesz?
-
-co do ciebie pasuje!
-
-To bardzo fajnie.-uśmiechnęłam się.
-
- za tem to to... no -powiedziała i na jej ręce jak na zawołanie pojawił się mały duch -to Phanto... oczywiście gatunek phanto, o odmianie takiego otumaniającego światła...no zobacz -powiedziała a młoda zaczęła leniwie migotać jak gwiazdy na niebie, aż ciężko oderwać wzrok. Po chwili prezentacji przestała -no ...i jest to dziewczyna...chyba... ciężko być pewnym skoro to duch...ale z zachowania to tak na dziewczynę. Chyba powiedziałam wszytko...ale jakieś pytania?
(http://www.aywas-wiki.com/images/c/c6/Phanto_hallowrune.png)
-
-Śliczna...czym się żywi?
________
Skąd ty bierzesz te cudne obrazki? *.*
-
-co je? no ciężko stwierdzić... można powiedzieć że światłem ...no coś takiego -uśmiechnęła się
----------------------
mam sposoby....heh, jeszcze płeć napisz a wiek usuń, jego się praktyczne nie da wyliczyć
-
-Dobrze...zapamiętam. Dziękuję.-ukłoniłam się.
__________
Ok ^^
-
-to?... żegnam! -powiedziała radośnie
-
Zaczęłam się ubierać...
-Jeszcze raz dziękuję.-powiedziałam i wyszłam z nowym towarzyszem...od teraz nie będę sama.
-
-miło tak pocieszać... -uśmiechnęła się i wyszła z drugiej strony